Bitcoin bije rekord wszech czasów. Kto może inwestuje w krypto-ETF-y
Jeszcze nigdy w historii inwestorzy nie wpłacili do funduszy śledzących rynek kryptowalut tak ogromnych pieniędzy. W zaledwie tydzień do ETF-ów i produktów inwestycyjnych opartych na cyfrowych aktywach popłynęło 5,95 mld dolarów – wynika z danych firmy CoinShares.

Bitcoin pobił własny rekord i przekroczył poziom 126 tysięcy dolarów. To nie jest chwilowy zryw. Rynek wygląda dziś jak dobrze naoliwiona maszyna: napływ kapitału, nowe rekordy i coraz mocniejsze zainteresowanie instytucji finansowych.
Złoto, dolar i krypto w jednym obrazie
Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że inwestorzy uciekają w bezpieczne aktywa. I faktycznie – obok bitcoina drożeje też złoto, które także pobiło historyczne maksima. Słabnący dolar, napięcia handlowe i obawy o gospodarkę sprawiły, że inwestorzy zaczęli szukać alternatyw.
To poziom inwestycji, który pokazuje rosnące uznanie dla cyfrowych aktywów jako alternatywy w czasach niepewności – podkreśla James Butterfill, szef działu badań w CoinShares.
Tylko w Stanach Zjednoczonych inwestorzy wpłacili do krypto-ETF-ów 5 miliardów dolarów, a rekordy padły również w Szwajcarii i Niemczech. Najwięcej pieniędzy przyciągnął bitcoin – 3,55 mld dol., ale za nim podążał ether, solana i XRP.
Bitcoin jak złoto XXI wieku
Rosnące zainteresowanie kryptowalutami zbiegło się z coraz większym udziałem cyfrowych aktywów w portfelach instytucji finansowych. Według raportu Deutsche Banku, do końca tej dekady bitcoin może znaleźć się na bilansach banków centralnych – obok złota. Jeszcze kilka lat temu taka wizja wydawała się science fiction. Dziś coraz częściej mówi się o niej w oficjalnych prognozach.
Co napędza ten trend? Po pierwsze, bardziej przychylne regulacje i sygnały z administracji USA, która przestała traktować krypto jak wroga. Po drugie, wejście dużych instytucji – banków, funduszy i domów maklerskich – które wolą kupować krypto przez regulowane ETF-y niż ryzykować na giełdach kryptowalutowych.
ETF to nie giełda krypto – i to jest klucz
W praktyce oznacza to, że dziś można zainwestować w bitcoina, nie dotykając ani jednego tokena. ETF to po prostu fundusz, który odzwierciedla cenę kryptowaluty, a inwestor kupuje jego jednostki tak samo, jak akcje na giełdzie. Bez portfela, haseł i kluczy prywatnych – wszystko jest rozliczane w tradycyjnym systemie finansowym.
Dzięki temu krypto-ETF-y stały się furtką dla firm i inwestorów instytucjonalnych, którzy wcześniej nie mogli lub nie chcieli trzymać kryptowalut bezpośrednio. Dla spółek z nadwyżkami gotówki to często pierwszy bezpieczny krok w stronę cyfrowych aktywów.
Rekordy nie bez ryzyka
Czy to znaczy, że teraz każdy powinien kupować bitcoina? Niekoniecznie. Cyfrowe aktywa wciąż charakteryzują się ogromną zmiennością. Wystarczy jeden komunikat z banku centralnego albo niepokój na rynku, by kurs spadł o kilkanaście procent w kilka dni.
Ale coś się zmieniło: bitcoin zaczyna zachowywać się bardziej jak złoto niż jak spekulacyjna zabawka. Kiedy inwestorzy boją się o przyszłość dolara czy rynków akcji, sięgają po oba te aktywa jednocześnie. To nowa forma dywersyfikacji – cyfrowe złoto obok fizycznego.
Co dalej?
Jeśli napływy do krypto-ETF-ów utrzymają się w kolejnych tygodniach, może to oznaczać trwałą zmianę w sposobie, w jaki świat traktuje cyfrowe aktywa. Jeszcze niedawno bitcoin był ciekawostką z internetu. Dziś wchodzi do poważnych portfeli inwestycyjnych, a nawet do planów banków centralnych.
Krótko mówiąc: hossa w krypto nabiera instytucjonalnego charakteru. Rekordowe 5,95 mld dolarów pokazuje, że to już nie margines finansów, ale coraz bardziej uznana klasa aktywów.