Cyfrowa gorączka złota. Jak zarabia się na kopaniu bitcoinów
W świecie krypto bitcoin pozostaje niekwestionowanym królem, a proces jego "wydobywania" od lat budzi ogromne emocje i kontrowersje. Za tym zjawiskiem stoją specjalistyczne urządzenia, zwane koparkami, których moc obliczeniowa wielokrotnie przewyższa możliwości standardowych komputerów.

Koparki to specjalnie przygotowane urządzenia, które z rozwiązywaniem problemów matematycznych radzą sobie zdecydowanie wydajniej niż zwykłe karty graficzne. Znalezienie odpowiedniego rozwiązania jest zaś konieczne do potwierdzenia bitcoinowych transakcji. Najpopularniejsze są układy ASIC, które przebijają nawet najwydajniejsze karty graficzne. Ta przewaga wynika stąd, że standardowe komputery nie były projektowane z myślą o kopaniu bitcoina, natomiast ASIC z definicji jest układem scalonym zbudowanym z myślą o danym zastosowaniu.

Do najwydajniejszych urządzeń należą te markowane przez Bitmaina, MicroBT czy Canaana. Zaopatrzenie się w taką koparkę wymaga poważnych nakładów finansowych - ceny zaczynają się od kilkuset złotych i szybko wędrują w tysiące. Czasami trafić można również na oferty kupna całych kopalni. Na Allegro za 2,5 mln zł można stać się właścicielem setki koparek Antminer S21.
Z każdym miesiącem coraz trudniej jest jednak wydobywać bitcoiny, bo raz, że ich ilość zmierza ku maksimum, a dwa, że moc całej sieci również nie stoi w miejscu. W kwietniu 2024 roku nastąpił czwarty halving bitcoina, który zmniejszył nagrodę za blok z 6,25 do 3,125 BTC. To wydarzenie zmieniło ekonomikę kopania, stało się ono bowiem mniej opłacalne. Zwłaszcza, że koparki potrzebują coraz więcej prądu do działania. Koszty energii stanowią obecnie około 80 procent wydatków operacyjnych górników.

Era pojedynczych górników dobiegła końca
Opłacalność biznesu związanego z inwestycją w koparki i wydobywaniem bitcoinów jest silnie skorelowana z mało przewidywalnym kursem bitcoina. Wszyscy są zgodni, że nie jest już to zabawa dla wolnych strzelców z jedną koparką. Albo rozwijasz się w dużą firmę, albo w końcowym rozrachunku tracisz pieniądze.
Aby przeciwdziałać negatywnym skutkom rozdrobnienia, wielu kopaczy decyduje się na dołączenie do kolektywów górniczych. Współczesne kopanie opiera się właśnie na tych grupach, gdzie górnicy łączą swoje zasoby i dzielą się potencjalnymi zyskami proporcjonalnie do włożonej mocy obliczeniowej. Największe z nich to Foundry USA, AntPool, F2Pool i ViaBTC, oferujące różne systemy wypłat.
Jeszcze innym rozwiązaniem, aby stać się kopaczem, jest wynajęcie mocy obliczeniowej. Zgłaszamy się wtedy do specjalnych firm, które posiadają ogromne centra komputerowe i kolokwialnie mówiąc, sprzedają wykonywane operacje. Niewątpliwym plusem takiego rozwiązania jest zrzucenie całej technicznej odpowiedzialności na zewnętrzną firmę. Jeszcze innym, choć mocno nieuczciwym podejściem do kopania bitcoinów, jest kradzież mocy obliczeniowej z urządzeń zainfekowanych złośliwym oprogramowaniem.
Zanieczyszczasz, więc płacisz
Kończąc temat koparek, warto zauważyć, że o ile bitcoin jest walutą świata cyfrowego, to implikacje związane z jego rozwojem w bardzo wyraźny sposób dotykają świata rzeczywistego, na przykład pod postacią rachunków za prąd. W świecie realnym zasada "zanieczyszczasz, więc płacisz" jest obecna już od bardzo dawna, a ideę jej działania można bardzo łatwo przedstawić na przykładzie fabryki, która w swoim procesie produkcyjnym wysyła do atmosfery duże ilości szkodliwych siarczanów. Odbija się to negatywnie na stanie środowiska naturalnego i to nie tylko w pobliżu danej fabryki. Okoliczni mieszkańcy występują więc do jej właściciela o zaprzestanie trucicielskiej działalności. Po serii rozmów dochodzą do wniosku, że zamknięcie fabryki nie jest możliwe, nie tylko ze względu na zainwestowane środki, ale również oferowane miejsca pracy. Konsensus zostaje osiągnięty dzięki obietnicy przelania odpowiedniej ilości środków przez fabrykę na gminny program ochrony środowiska. W naszym przykładzie nastąpiła zatem kompensata negatywnej działalności i wszyscy uczestnicy sporu mogą być zadowoleni, przynajmniej teoretycznie.
A jaki związek ma z tym bitcoin? Zużycie energii pozostaje jednym z najbardziej kontrowersyjnych aspektów bitcoina. Światowe zapotrzebowanie na energię związane z kopaniem bitcoina przekroczyło już 200 terawatogodzin rocznie. To więcej niż roczne zużycie całej Polski i około 0,8 procenta globalnej produkcji energii elektrycznej.
Kopanie bitcoinów polega jednak w 54 procentach na energii odnawialnej, co pokazuje, że proces staje się coraz bardziej ekologiczny. Górnicy często lokują się w miejscach z nadwyżkami energii odnawialnej lub tanią energią hydroelektryczną. W Teksasie górnicy uczestniczą w programach ERCOT, wyłączając swoje koparki podczas szczytowego zapotrzebowania na energię w zamian za dodatkowe kredyty. Dla porównania, system bankowy zużywa około 264 TWh rocznie, a przemysł wydobycia złota około 241 TWh.

Wyścig na wydajność kopania może trwać w nieskończoność
Zgodnie z prawem Moore'a wydajność komputerów podwaja się co około 12 miesięcy. Jednak nawet kiedy szybkość sieci autoryzacji bitcoina będzie rosła, to częstotliwość pojawiania się nowych monet wręcz przeciwnie. Projekt bitcoina zakłada, że nowe monety pojawiają się w równych, kilkuminutowych odstępach, niezależnie od jakichkolwiek czynników technologicznych. Tak więc dołączanie do sieci kolejnych graczy nie poskutkuje w zwiększeniu podaży bitcoina, a jedynie zacieśni konkurencję na rynku i wpłynie na spadek opłacalności wydobycia bitcoinów.
Można w tym całym bitcoinowym szaleństwie zauważyć pewną analogię do wielu amerykańskich gorączek złota. Przy każdej z nich także cierpiała przyroda. Tak więc przynajmniej w tym obszarze bitcoin nie stanowi nowości.