REKLAMA

Firmy kupują coraz dziwniejsze kryptowaluty. Skutki mogą być nieciekawe

Zaczęło się od bitcoina, potem do gry weszły ether i solana. Teraz jednak firmy inwestujące swoje środki w kryptowaluty coraz częściej sięgają po tzw. fringe tokens – egzotyczne, mało znane monety, które mają przynieść wyższy zwrot. Problem w tym, że równie dobrze mogą pogrążyć ich akcjonariuszy.

wall-street-dat-krypto
REKLAMA

Liczba notowanych na giełdach spółek digital asset treasury (DAT) wzrosła w ciągu roku trzykrotnie - zauważa Reuters w swojej analizie. We wrześniu było ich już ponad 200, z łączną kapitalizacją sięgającą 150 mld dolarów (dane kancelarii DLA Piper). Wzrost ten napędziła fala firm próbujących powtórzyć sukces Michaela Saylora i jego MicroStrategy, które od kilku lat masowo skupuje bitcoiny.

DAT-y sięgają po coraz bardziej egzotyczne i mniej płynne kryptowaluty – a właśnie tam ryzyko jest znacznie wyższe – zauważa Cristiano Ventricelli, wiceprezes i analityk ds. aktywów cyfrowych w Moody’s Ratings.

REKLAMA

Boom napędzany Trumpem i prywatnymi emisjami akcji

Nowa fala firm z sektora DAT wykorzystuje sprzyjający klimat polityczny w USA i prokryptowalutowe sygnały z administracji Donalda Trumpa. Wiele z nich to spółki groszowe, które w nadziei na szybki zysk wchodzą w ryzykowne aktywa.

Reuters wymienia m.in. Greenlane, OceanPal i Tharimmune, które w ostatnich tygodniach zapowiedziały zakupy tokenów BERA, NEAR i Canton Coin.

Większość takich firm finansuje zakupy poprzez tzw. PIPEs (Private Investment in Public Equity) – sprzedaż akcji prywatnym inwestorom po obniżonej cenie. To szybki sposób na pozyskanie gotówki, ale też przepis na dużą zmienność kursu, gdy kończą się okresy blokady sprzedaży.

Od kwietnia co najmniej 40 spółek DAT zebrało ponad 15 mld dolarów, z czego tylko pięć inwestowało w bitcoina.

Hype opadł, ale może wrócić – zauważa Peter Chung, szef badań w Presto Research.

Kursy niżej niż wartość kryptowalut

Jeszcze kilka miesięcy temu akcje DAT-ów handlowano z premią względem wartości posiadanych aktywów. Inwestorzy liczyli, że firmy z łatwiejszym dostępem do kredytu i emisji akcji kupią więcej kryptowalut.

Dziś ten optymizm wyparował. Co najmniej 15 spółek trzymających bitcoiny notowanych jest poniżej wartości posiadanych tokenów.

Inwestorzy detaliczni mieli już stracić około 17 mld dolarów.

Większość tych firm w końcu będzie notowana z dyskontem wobec wartości posiadanych aktywów – ocenia Michael O’Rourke, główny strateg JonesTrading.

Czekając na efekt domina

Według analityków Standard Chartered, DAT-y posiadają obecnie 4 proc. wszystkich bitcoinów, 3,1 proc. etheru i 0,8 proc. solany. Ich problemy mogą więc przełożyć się bezpośrednio na notowania największych kryptowalut.

Niektóre spółki – jak ETHZilla czy Forward Industries – rozpoczęły już skup własnych akcji, by ustabilizować kursy. Inne szukają nowych modeli biznesowych.
SUI Group, która gromadzi tokeny Sui, ogłosiła wprowadzenie własnych stablecoinów.

Jeśli DAT tylko siedzi i kupuje tokeny, w dłuższej perspektywie zostanie absolutnie zmieciony – podkreśla Marius Barnett, prezes SUI Group.

REKLAMA

Nowy rozdział kryptorynku

Boom na DAT-y to znak, że świat kryptowalut coraz mocniej przenika się z tradycyjnym rynkiem kapitałowym. Ale też ostrzeżenie: im dalej od głównego nurtu, tym większe ryzyko.
Dla inwestorów indywidualnych, którzy szukają ekspozycji na krypto przez spółki giełdowe, to sygnał, by dokładniej patrzeć nie tylko na to, co firma kupuje, ale jak to finansuje.

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA