Polski sport przełamuje tabu. Program "Mamy Olimpijki" to dopiero początek rewolucji
Polski Komitet Olimpijski i zondacrypto uruchomiły program wsparcia dla olimpijek-matek. To 50 tysięcy złotych jednorazowego wsparcia, ale przede wszystkim podkreślenie, że macierzyństwo nie wyklucza się ze sportem. Sprawdzamy, jak wygląda sytuacja polskich sportsmenek na tle globalnych standardów.

Ogłoszenie programu odbyło się w nietypowych okolicznościach. Na sali pojawiły się bowiem olimpijki z niemowlakami na rękach. Elżbieta Wójcik z 7-miesięczną Polą, Malwina Kopron z Zosią, Julia Walczyk-Klimaszyk z półtoramiesięcznym Szymonem. Dwanaście olimpijek z Paryża 2024, które w ciągu ostatnich miesięcy zostały mamami. I wszystkie planują powrót do sportu.
Program "Mamy Olimpijki", który właśnie ruszył, to jednorazowe wsparcie w wysokości 50 tysięcy złotych wypłacane w tokenach ZND. Mogą z niego skorzystać wszystkie polskie olimpijki, które urodziły dziecko między 1 stycznia 2024 a 31 grudnia 2028 roku i reprezentowały (lub będą reprezentować) Polskę na igrzyskach w Paryżu, Mediolanie-Cortinie lub Los Angeles.
Macierzyństwo jako przeszkoda nie do przejścia
Kiedy startowałam w Paryżu, Nina miała 3,5 miesiąca. Wyjeżdżałam, zostawiając ją taką malutką. Drugie dziecko już świadomie było zaplanowane po igrzyskach, żeby spędzić z nimi ten pierwszy rok - opowiadała podczas konferencji Klaudia Breś, strzelczyni sportowa i mama dwójki dzieci.
Problem, o którym mówią olimpijki, jest prozaiczny: bez szybkiego powrotu do treningów można stracić stypendium. Dominika Putto, kajakarka i mama 5-miesięcznego Mieszka, przyznaje wprost: system zmusza do wyboru między macierzyństwem a karierą. Albo wracasz błyskawicznie, albo tracisz finansowe wsparcie.
Wróciliśmy po miesiącu i od razu córka jeździła ze mną. Już od pierwszego miesiąca trenujemy i wyjeżdżamy na obozy. Wiadomo, jest ciężko, bo nie ma tego odpoczynku, ale dla chcącego nic trudnego - mówiła Elżbieta Wójcik, pięściarka.
To właśnie te słowa - "dla chcącego nic trudnego" - pokazują skalę problemu. Bo choć brzmi to jak motywacyjny slogan, w rzeczywistości oznacza:
radzisz sobie sama, bez systemowego wsparcia.
A jak robi się to na świecie? Polska nie jest pierwsza z programem wsparcia dla matek w sporcie.
UCI (kolarstwo szosowe) wprowadził w 2020 roku politykę urlopów macierzyńskich dla zawodniczek startujących w Women's World Tour. To był przełom - po raz pierwszy światowa federacja wprost uznała, że macierzyństwo nie może oznaczać końca kariery.
WTA i specjalny ranking dla tenisistek to praktyczne rozwiązanie konkretnego problemu. Po przerwie macierzyńskiej zawodniczki mogą skorzystać z "zamrożonego" rankingu - chronią swoją pozycję na okres do trzech lat i używają jej do zgłaszania się na turnieje. Bez tego powrót do elity byłby praktycznie niemożliwy.
Komitet Olimpijski USA (USOPC) poszedł dalej - oferuje granty pokrywające koszty podróży dla opiekuna i małego dziecka na kluczowe zawody. Proste: nie musisz zostawiać niemowlaka na tysiące kilometrów od siebie.
Australijski Instytut Sportu (AIS) stworzył "Female Performance & Health Initiative" - program obejmujący nie tylko wytyczne dotyczące ciąży i powrotu do sportu, ale też finansowanie badań i edukację trenerów.
Efekt Allyson Felix
Jeśli mowa o walce matek w sporcie, nie można pominąć Allyson Felix - jednej z najwybitniejszych lekkoatletek w historii. W 2019 roku Felix publicznie skrytykowała Nike za próbę zmniejszenia jej wynagrodzenia o 70 proc. po tym, jak zaszła w ciążę. Jej historia wywołała lawinę.
Felix założyła &Mother - organizację wspierającą sportowców-rodziców i lobbującą za zmianami w polityce sponsorskiej. Efekt? Nike, wraz z innymi gigantami branży sportowej, zmieniło swoje kontrakty – teraz gwarantują sponsorowanym pełne wynagrodzenie przez 18 miesięcy “wokół ciąży”.
Zmiany są możliwe, ale trzeba o nie walczyć
Dlatego tym ciekawiej wygląda bezpośrednie wsparcie pieniężne ze strony Zondacrypto i PKOl. Ciekawym elementem programu jest forma wypłaty - tokeny ZND na kontach w aplikacji zondacrypto.
Przekazywane przez nas wsparcie to równowartość 50 tysięcy złotych w naszym natywnym tokenie. Środki będą dostępne możliwie szybko – w ciągu maksymalnie 24 godzin roboczych. Można je spieniężyć, wypłacając w tradycyjnej walucie, albo zdecydować się na tzw. staking tokenów, czyli ich zamrożenie na platformie ZND w celu pomnożenia posiadanej liczby. Podkreślam, że to wsparcie jest oferowane nie tylko w trakcie igrzysk olimpijskich, lecz także w okresach pomiędzy kolejnymi edycjami, w trakcie olimpiady, gdy sportowcy cieszą się zdecydowanie mniejszą uwagą mediów i kibiców, a przecież ich życie nadal się toczy i nadal trenują w przygotowaniu na kolejne igrzyska – powiedział Dawid Sendecki, Chief Risk & Compliance Officer w zondacrypto.
To nietypowe rozwiązanie, ale zrozumiałe – zondacrypto jest sponsorem generalnym PKOl i chce promować swoją platformę. Dla olimpijek najważniejsze, że pieniądze mogą szybko trafić na ich konta. Bo sportowczyni, która zostaje mamą, nie przestaje być zawodniczką. Po prostu dostaje jeszcze jeden powód, żeby walczyć.