REKLAMA

Ściągają do Polski kapitał w krypto. „Rząd powinien nas nosić na rękach”

W świecie, gdzie tradycyjne waluty, takie jak dolar czy złotówka, tracą na wartości przez inflację, firmy i inwestorzy poszukują alternatywnych sposobów na ochronę i pomnażanie swojego kapitału. Jednym z najbardziej kontrowersyjnych rozwiązań są kryptowaluty. Choć dla wielu wciąż kojarzą się one z ryzykowną spekulacją, rośnie grono inwestorów, którzy doradzają włączenie ich do swojego portfolio. I tu na scenę wchodzi BTCS, polska spółka, która proponuje firmom strategie skarbowe oparte na cyfrowych aktywach.

Ściągają do Polski kapitał w krypto. „Rząd powinien nas nosić na rękach”
REKLAMA

W przeciwieństwie do głośnych przykładów, takich jak Strategy, które zadłużały się w tradycyjnej walucie, aby kupować bitcoina, polska firma obiera bardziej konserwatywną ścieżkę. Zamiast czekać na wzrosty kursu, BTCS aktywnie wykorzystuje mechanizmy zdecentralizowanych finansów (DeFi), generując dodatkowe zyski niezależnie od rynkowych wahań. To strategia, która ma przyciągnąć nie spekulantów, lecz świadomych inwestorów instytucjonalnych i zamożnych klientów, budując most między tradycyjnym rynkiem kapitałowym a światem technologii blockchain.

O tym, dlaczego Bitcoin może być lepszym strażnikiem wartości niż złoto, jak polskie prawo utrudnia adopcję kryptowalut i w jaki sposób firma zamierza stać się wiodącym graczem na europejskiej scenie, rozmawiam z Wojciechem Kaszyckim, doradcą i inwestorem w BTCS. To rozmowa o przyszłości finansów korporacyjnych, w której cyfrowy skarbiec staje się nie tylko przechowalnią, ale motorem napędowym firmy.

REKLAMA

Karol Kopańko, Bizblog.pl: Dlaczego zdecydował się Pan na rozwijanie koncepcji strategii skarbowych opartych o kryptowaluty?

Wojciech Kaszycki, doradca i inwestor BTCS S.A.: Zacznijmy od nakreślania tła. Jest taki wskaźnik - Big Mac Index (nieformalny wskaźnik wprowadzony przez  „The Economist”) - który pokazuje rzeczywistą siłę nabywczą walut i PPP. Przez ostatnich kilkanaście lat widzimy, jak dewaluuje się praktycznie każda waluta fiat: dolar, euro, złotówka. To naturalna konsekwencja inflacyjnej polityki banku centralnego i rządu.

Jeśli spojrzymy na Big Mac Index w kontekście walut cyfrowych - bitcoina, czy solany - zobaczymy, że są to waluty deflacyjne, czyli ich wartość z czasem rośnie. Gdybyśmy jako społeczeństwo utrzymywali nasze aktywa w kryptowalutach, a nie w walutach fiat (pieniądzu fiducjarnym), można by powiedzieć, że nie robiąc nic, się bogacimy. Chcemy zaszczepić tę praktykę do firm. Zakładamy, że mimo amplitudy wahań średnia będzie rosnąć, więc wartość zgromadzonego majątku również pójdzie w górę.

Prosty przykład. Jeśli firma będzie chciała w coś zainwestować, może wziąć pożyczkę pod zastaw funduszy ze swojego kryptowalutowego skarbca. Wówczas nawet jeśli pożyczka w dolarze będzie kosztowała 6 proc., a bitcoin urośnie o 12 proc., to będziemy 6 proc. do przodu.

To wygląda dobrze kiedy bitcoin rośnie. Dużo się mówi przecież obecnie o Strategy, pierwszej firmie, która zrealizowała taką strategię. Choć jej CEO zaprzecza “margin callom” i sprzedaży bitcoina, to rynek emocjonuje się tym im niżej spada bitcoin.

My mamy trochę inną koncepcję. Strategy zadłużała się w fiacie, żeby kupować bitcoina. Jest wówczas oczywiście ryzyko, że jak aktywo bazowe spadnie, to zaczną się problemy. Ba, ostatnio pojawiła się informacja, że JPMorgan zaczął shortować akcje Strategy, licząc na to, że kiedy cena bitcoina spadnie poniżej średniego kosztu zakupu, to zaczną sprzedawać bitcoiny.

My działamy inaczej. Kupujemy cyfrowe aktywa  i wprawiamy je w ruch. Wykorzystujemy mechanizmy zdecentralizowanych finansów, aby czerpać 10-15 proc. dodatkowego zysku i angażować się w projekty bazujące na walidacji transakcji.

Strategy opakowuje bitcoina w obligacje, a wy jak pozyskujecie kapitał?

Pierwszy sposób to uczestniczenie w emisji prywatnej. Wyłącznie dla inwestorów kwalifikowanych, gdzie minimalny ticket to milion złotych. Zakładamy, że przez kolejne 2-3 rundy w Polsce nie będziemy mieć na to klientów, bo nasz rynek jest za płytki. Kiedy polskie fundusze wydają pół miliona złotych, to wydaje im się, że to prawdziwa fortuna. Na rynkach zachodnich minimalny ticket to 500 tys. - 1 mln dolarów. To duża dysproporcja. Od strony patriotycznej, Minister Finansów i NBP powinni nas na rękach nosić, bo sprzedaliśmy akcje polskiej spółki za granicą, więc kasę ściągnęliśmy do Polski, a nie w drugą stronę.

Drugim sposobem jest inwestycja w nasze akcje na giełdzie. Zwiększa to nasz obrót i pomaga pozyskiwać kolejne transze kapitału. Trzeci sposób, który testujemy, to pożyczanie kryptoaktywów.

Skoro pożyczacie to chyba musicie oddać z nawiązką?

Umawiamy się np. że pożyczamy bitcoiny na dwa lata, ale przez ten czas są nasze, więc możemy na nich generować stabilny dochód. Po dwóch latach pożyczkodawca ma opcję: albo skonwertuje bitcoiny na akcje naszej spółki, albo je zwrócimy, albo zrolujemy na kolejne dwa lata. To inny model niż Strategy, bo nie jest przywiązany do ceny “bitcoina versus fiat”; pożyczyliśmy bitcoiny, oddamy bitcoiny, a w tym czasie możemy je wykorzystywać.

Załóżmy, że jestem fundacją rodzinną z 10 mln zł do zainwestowania. Jak byście ze mną współpracowali?

Jeżeli fundacja ma 10 mln do zainwestowania, ma jakiegoś doradcę czy dyrektora inwestycyjnego. Raczej nie kupi akcji na NewConnect, bo płynność spowoduje, że cena wzrośnie drastycznie. Taki doradca się z nami skontaktuje i - jeśli wszystko pójdzie dobrze - zaprosimy fundację do kolejnej rundy inwestycyjnej.

I pieniądze poszłyby na zakup bitcoinów do skarbca?

Tak. Należy tu dodać, że chętnie współpracujemy ze świadomymi inwestorami, którzy wierzą w strategię akumulacji i uzyskiwania pasywnego dochodu. Klienci, którzy oczekują spekulacji raczej kupią derywatywy na bitcoina.

Czyli nie próbujecie przekonać potencjalnych inwestorów konkretnymi zwrotami?

Nie robimy żadnych projekcji. Wychodzimy z założenia, że edukacja jest najważniejsza. Pokazujemy, że fiat nie chroni nas przed inflacją, przed pomysłami typu 500+ i 800+. pieniądz traci na wartości, bo jak trzeba zasypać dziurę, to banki centralne stosują metodę uśredniania i całe społeczeństwo się zrzuca. Ludzie przywykli do kilku procent na lokatach i cieszą się z zarobku kilku złotych zamiast zastanowić się ile mogli za tyle samo kupić kilka lat temu. 

A wy dzielicie się zyskiem proporcjonalnie do wzrostu bitcoina?

Nasz zarobek trafia do spółki, nie do inwestora. Dlatego rośnie nam wartość aktywów, co przekłada się na bilans i cenę akcji na giełdzie. Te można oczywiście sprzedać. Sama spółka nie podjęła jeszcze decyzji o dywidendzie. To może być dodatkowy benefit. Najpierw chciałbym jednak, żeby rynek zobaczył ciąg pozytywnych wyników, a później - na podstawie rozmowy z interesariuszami – spółka podejmie decyzję: czy nadal akumulujemy fundusze, czy może część zysków wypłacamy w dywidendzie. To pieśń przyszłości, lata 2026-2027.

Ale jeśli Bitcoin spada, to wartość spółki się zmniejsza.

W stosunku do fiata pewnie tak, ale nie jesteśmy pasywnym skarbcem. Nie tylko wzrost czy spadek bitcoina generuje nam wartość. Wprawiamy kryptowaluty w ruch, więc niezależnie od kursu zarabiamy dodatkowe środki. Jak spadnie, zarobimy trochę mniej, jak wzrośnie, trochę więcej.

Spółki giełdowe są wyceniane nie przez pryzmat tu i teraz, tylko przez powtarzalność i możliwość generowania zysków w przyszłości. Krótkoterminowe skoki Bitcoina nie będą na nas znacznie wpływać, więc i kurs naszych akcji powinien być wypłaszczony w stosunku do bitcoina.

Czyli nie celujecie w spekulantów, którzy zjedli zęby na rollercoasterze bitcoina?

Ludzie, którzy w krypto poszukują kasyna przenieśli się z bitcoina na memcoiny. BTCS to kolejny etap do masowej adopcji krypto i integracji ze światem cyfrowym.

Ale jednocześnie chcecie dotrzeć do indywidualnych inwestorów, prawda?

Jest grupa bogatych ludzi (high net worth individuals), którzy nie chcą obsługiwać kluczy prywatnych, używać Trezora, rejestrować się na Binance, ale jednocześnie nadal chcieliby mieć ekspozycję na bitcoina. Właśnie dla nich są firmy wykorzystujące strategię skarbową.

Jest też grupa inwestorów, którzy wcześniej patrzyli z pesymizmem na rynek krypto, ale wobec regulacji takich jak Genius Act czy MICA, a także eksperymentów Narodowego Banku Czech - zaczynają się przekonywać. Dla nich potrzebne są standardowe mechanizmy, które rozumieją. Zarządzający takimi portfelami nie pakują wszystkich aktywów w jeden instrument. Chcą mieć ekspozycję na szeroki rynek, a kryptoaktywa są jego elementem. 

Nie obawia się pan, że brak dostosowania polskich regulacji do unijnego MICA opóźni adopcję?

Nie sądzę. Po pierwsze: żyjemy w Unii Europejskiej i to, że nie mamy “własnej MICA”, nie oznacza, że regulacje te nie działają. Wręcz przeciwnie.

Po drugie, wbrew pozorom to dla nas lepiej. Bez dostosowania naszych regulacji do MICA, nie powstaną podmioty, które na polskich zasadach umożliwią zakup krypto. Co więc zrobi taka fundacja? Kupi akcje spółki giełdowej, która bitcoiny akumuluje. Jak coś się wydarzy, pójdzie do polskiego sądu i ma środki prawno-odwoławcze.

Dodatkowo, polskie prawo dyskryminuje inwestowanie w krypto. Weźmy np. fundację rodzinną, która normalnie zwolniona jest z podatku belki. Może inwestować we wszystkie aktywa, ale kiedy tylko kupi kryptowaluty, to ta ulga znika. Podobnie w przypadku alternatywnych spółek inwestycyjnych (ASI). KNF zastrzegł, że są autoryzowane i nieautoryzowane klasy aktywów, a krypto niestety należy do tej drugiej grupy. Dokładnie tak samo jest z IKE czy IKZE.

Co w takim razie chcecie osiągnąć w przyszłości - poza zwiększaniem zasobności skarbca?

Będziemy rozwijać walidatory, rozwijać się w ramach zdecentralizowanych finansów. Chcemy współpracować ze środowiskiem, aby udowodnić korzyści z przejścia na środowisko zdecentralizowane. 

Nie chciałbym mówić za spółkę, ale jako inwestor chciałbym, aby przeszła na rynek główny, co ułatwi nam zostanie wiodącym graczem europejskim. Pozytywne jest to, że Interactive Brokers niedawno dodał nasz ticker, więc każdy ich klient może kupić nasze akcje. Moim marzeniem byłoby, gdyby akcje pojawiły się w takich aplikacjach jak Robin Hood, Trade Republic i eToro. Liczę też na inicjatywę polskich domów maklerskich, które chcą walczyć z fintechami. Jeśli nowy system tradingowy giełdy ujrzy światło dzienne, pozwoli na dalszy rozwój GPW. UE również myśli o stworzeniu unijnego systemu zleceń, abyśmy mogli zwiększyć wolumeny i płynność na giełdach europejskich. Gdyby to się udało, będę rekomendował zarządowi, aby akcje BTF pojawiły się na międzynarodowych rynkach. Mamy w rękach wszystko, aby tę wizję zrealizować.

Na koniec Wojciech Kaszycki podzielił się z nami krótką relacją z tegorocznych konferencji kryptowalutach w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.

REKLAMA

Tegoroczne ADFW (Abu Dhabi Finance Week) wyróżniało się wyjątkową rzeczowością: dominowały konkretne dyskusje o tokenizacji aktywów (RWA), przejrzystych regułach dla rynku krypto oraz o roli AI jako trwałej infrastruktury finansowej, a nie krótkotrwałego trendu. Szczególnie istotne były aktualizacje ram regulacyjnych ADGM dotyczących aktywów cyfrowych oraz rozpoczęcie konsultacji w sprawie stakingu – to wyraźny sygnał, że region zmierza w stronę bezpiecznego, licencjonowanego DeFi, także w zakresie pożyczek zabezpieczonych krypto. Równolegle, na Bitcoin MENA mocno wybrzmiewał temat rosnącej roli Bitcoina w skarbcach oraz jego wykorzystania jako zabezpieczenia pod tokenizację. Wspólnie tworzy to bardzo sprzyjające tło dla BTCS: działamy jako publiczny, konserwatywny wrapper z aktywnym skarbcem i partnerstwami CoreDAO oraz ZIGChain, budując realny most między rynkiem kapitałowym a infrastrukturą on-chain.

Z kolei na DAT Summit (Digital Asset Treasuries) szczególną uwagę przyciągała skala dyskonta, z jakim wiele spółek DAT wciąż handluje względem mNAV (Market Net Asset Value). Dla BTCS to nie przeszkoda, lecz szansa: takie środowisko pozwala aktywnie nabywać aktywa poniżej ich wartości i prowadzić konsolidację tam, gdzie możemy wnieść przewagi – lepsze zarządzanie skarbcem, kwalifikowaną kustodię i model bez dźwigni. Naszym wyróżnikiem pozostaje aktywny skarbiec, łączący przychody on-chain z walidatorów i stakingu z ekspozycją na BTC, co ogranicza zależność wyceny od samego rynku. Coraz wyraźniej widać też, że rynek premiuje aktywne struktury DAT, a wiele podmiotów łączy ten model z AI w obszarach takich jak alokacja płynności, hedging, monitoring ryzyka czy automatyzacja compliance. Podsumowując: obecne otoczenie tworzy dla BTCS dogodne okno – by kupować taniej, konsolidować mądrzej i budować wartość w sposób operacyjny, a nie wyłącznie narracyjny.

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA